Miasto jakby wymarło. Czasami tylko ktoś przebiegł lub przejechał, ale w jednym celu. Śpieszył się do domu, by ten czas spędzić z rodziną, rozgrzać się przy kominku i sprawić by wszystko dookoła stało się magiczne.
Wigilia, dzień w którym nikt nie powinien być sam. Dzień, w którymi nikt nie powinien czuć się samotny. Dzień, w którymi wspólnie z najbliższymi siadamy do wspólnej wieczerzy, obdarowujemy się prezentami i śpiewamy kolędy. Dzień, który spaja i łączy.
On. Na co dzień dusza towarzystwa i żartowniś, pełen humoru i uśmiechu, otwarty do ludzi. Niczym wilkołak podczas pełni, on w święta zmienia się w ponuraka i samotnika. Jak co roku zabiera z szuflady kopertę, za każdym razem inną, kolejną. Idzie do parku, siada na ławce tuż pod płaczącą wierzbą i latarnią, która za każdym razem migocze, jakby za chwilę miała zgasnąć. Zawsze to samo miejsce. Ignoruje wszystko. Nie odbiera telefonów od najbliższych, którzy dzwonią z nadzieją na odmianę, że tego wieczoru jednak przyjdzie i usiądzie razem z nimi. Otwiera list i czyta, napajając się każdym kolejnym słowem. Po przeczytaniu listu, ściera z policzka pojedynczą łzę. Łzę smutku, tęsknoty, żalu.
Te święta miały być najgorsze. Był to ostatni list, a co najistotniejsze, pisząc go, wiedziała, że kolejny już nie powstanie. Skręcało go od środka, po raz kolejny czytając jej słowa: „Mam nadzieję, że spędzasz ten czas ze swoją rodziną. Może żoną i dziećmi. Pozdrów ode mnie swoich rodziców i brata, życz Wesołych Świąt i ucałuj.” Albo: „Korzystaj z życia, bo jest piękne. Masz tę szansę i jej nie zmarnuj. Jeżeli będziesz szczęśliwy, to ja również.” Jednak zakończenie listu było dla niego ostatecznym ciosem. Prawdą, którą znała już dziesięć lat wcześniej. „W liście na każdy rok gdybam o Twoich kolejnych kobietach, rodzinie i dzieciach. Że spędzasz ten czas radośnie i w gronie najbliższych. Niestety zdążyłam za dobrze Cię poznać i obawiam się, że wcale tak nie jest. Siedzisz sam i rozpamiętujesz. Wiesz, że nie możesz tak robić. To piękny czas i nie powinieneś marnować go na przeszłość. Chcę byś poznał tą jedyną i znów się zakochał, tak naprawdę i szczerze. To moje życzenie w tym liście. Zakochaj się. Może ona wcale nie jest tak daleko, może tuż za Tobą?”
Podniósł się i ruszył przed siebie. Czuł cholerną pustkę, która rozsadzała go od wewnątrz. Chciał płakać, ale nie mógł. Chciał krzyczeć, ale też coś go blokowało. Mógł wrócić do domu i położyć się spać, mieć wszystko gdzieś lub wstąpić do całonocnego pubu i zatopić smutki w alkoholu. Jednak po chwili usłyszał głos. Damski głos.
- Proszę pana! Niech pan poczeka! – Lekko zachrypniętemu głosikowi towarzyszyły odgłosy stąpania po zamarzniętym śniegu. – Pana telefon! – Odwrócił się i zobaczył dziewczynę, biegnącą w jego stronę. Chciała się przy nim zatrzymać, jednak zdradliwy śnieg krył pod sobą lód, na który niefortunnie nastąpiła. Zdążyła złapać się jego ramienia, jednak po chwili leżała plecami na zamarzniętym chodniku, a on… On pociągnięty przez nieznajomą, upadł, przytłaczając ją swoim ciężarem. Spojrzał prosto w jej oczy i zobaczył coś wyjątkowego. Nie było to coś za czym tęsknił od tak dawna. Wręcz przeciwnie. Było to całkiem coś innego, nowego. Poczuł coś, czego za nic nie mógł wytłumaczyć, coś co ogarnęło go całego i nie chciało już odpuścić.
Obiecane opowiadanie świąteczne - oto i ono.
Będzie tu kilka rozdziałów, średnio dodawanych co tydzień.
Kto jeszcze nie może się doczekać świąt? :)
Nie wiem czy to ten prolog tak na mnie zadziałał czy ja mam dzisiaj jakiś dzień na ryczenie, ale cholera, znowu ryczę... Piksu :c To było dla mnie za smutne, proszę, niech następne rozdziały już takie nie będą bo mi chusteczek nie starczy ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny i bardzo smutny ❤️
Ja w odróżnieniu od całego świata nie czekam na te święta, w ogóle nie czuję tej całej atmosfery i nawet Listy do M 2, które dziś widziałam nie sprawiły, że jakoś przychylniej na to wszystko spojrzałam. Może to przez brak śniegu? Ale w sumie go nie lubię... Dobra, kończę gadać już bez sensu...
Czekam na następny rozdział ❤️
Och, wspaniały prolog. Zapowiada się naprawdę cudownie, ale zresztą to tak samo jak na wszystkich Twoich blogach. ;) Nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na rozdział.
OdpowiedzUsuńA co do atmosfery, to sądzę, że odczuję ją dopiero w przyszłym tygodniu, kiedy to będę szykować prezenty. Jak ja uwielbiam pakować prezenty! :D No, ale mniejsza o to. Życzę weny i czekam na rozdział. Buziaki ;**
Dobry Wieczór (a właściwie noc?)! :)
OdpowiedzUsuńJak zapraszałaś - jestem!
Ach, świąteczny nastrój. Ja już czuję tę atmosferę, chociaż w przypadku mojej rodziny, będą to smutne święta. :(
Wracając do prologu - cudowny i intrygujący. Masz mnie w 100 % i czekam z niecierpliwością na jedynkę.
Całuję :*
Jestem! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Święta. Całą tą atmosferę, spędzanie czasu z rodziną ... dla mnie to niesamowity czas, na który czekam przez cały rok.
Tajemniczy, ale bardzo ciekawy prolog, który dużo nie zdradza, co powoduje, że już się chce przeczytać pierwszy rozdział. Dlatego mam nadzieję, że niedługo go dodasz, bo świetnie się zapowiada.
Pozdrawia ;*
Gdyby tylko był śnieg za oknem to wtopiłabym się całkowicie w to opowiadanie, ale cóż...
OdpowiedzUsuńDobry tekst, atmosfera świąt i ta melancholia, bo święta to nie tylko radości... Choć mam nadzieję, że tutaj... będzie świąteczna radość.
Melduję się!
OdpowiedzUsuńCudowny prolog, naprawdę. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu, ale to już chyba pisałam kilka razy.
Zapowiada się świetne opowiadanie - co wnioskuje po prologu. <3 Święta to faktycznie czas, kiedy nikt nie powinien być sam. Niestety w wielu przypadkach tak nie jest, a szkoda.. Pomimo, że sama nie przepadam za świętami, to lubię o nich czytać. Czekam na pierwszy rozdział i życzę Ci kochana dużo weny.
Buźka. ;*
Ryczę.. piękny prolog!
OdpowiedzUsuńNa początku byłam zła o Pique, ale prolog mnie przekonał.. Jest przepiękny. Smutny, ale piękny. Fajnie oddałaś atmosferę świąt.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny!
Witam,
OdpowiedzUsuńProlog jest przecudowny, więc zapowiada się równie cudowna historia. Podoba mi się to, że nie jest to świąteczna, wesoła historia tylko jest element smutku i tęsknoty. Niestety, wiele ludzi spędza Wigilię dokładnie tak samo, wspominając momenty z osobami, które odeszły.
Mam nadzieję, że między Pique, a ową kobietą zakwitnie miłość oraz, że on nie będzie się opierał. Może naprawdę się zakocha tak jak chciała twórczyni listu.
Masz wielki talent do pisania, wszystko jest cudownie napisane, czułam się jakbym obserwowała tę sytuację z boku, a nie o niej czytała. :)
Życzę dużo weny oraz czasu ♥
Niecierpliwie czekam na następny rozdział :*
Pozdrawiam cieplutko ♥
PS. Atmosfery Świąt jeszcze nie czuję, ale nie mogę się już doczekać.:)
Poryczałam się. Najlepszy prolog jaki czytałam 😊!
OdpowiedzUsuńDla mnie twoje opowiadania są odskocznią od codziennych obowiązków pracy i tego pośpiechu który towarzyszy chyba każdemu. Mam nadzieję że nigdy nie przestaniesz pisać 😊!