Dochodziło południe,
a ja właśnie przechodziłam olbrzymim holem lotniska w Salzburgu. Co ja tutaj
robiłam? Sama nie miałam pojęcia. Przebudziłam się nad ranem w łóżku Pique, z
nim obok siebie i zadałam sobie to samo pytanie. „Co ja tutaj robię?”. Spędziłam
prawie całe święta z nieznajomym mi mężczyzną. Wiem, że to było kolejne
świństwo, które wywinęłam piłkarzowi, zaraz po przeczytaniu listów od Pauli,
ale potrzebowałam mojej przyjaciółki. Wyjechałam bez słowa, bez żadnej
pozostawionej wiadomości. Wstałam, ubrałam się, wróciłam taksówką do mieszkania
i spakowałam kilka ciepłych rzeczy, a po drodze na lotnisko odwiedziłam mamę na
cmentarzu.
W końcu zobaczyłam Belen, która na mnie czekała. Podeszłam i bez słowa mocno się do niej przytuliłam.
W końcu zobaczyłam Belen, która na mnie czekała. Podeszłam i bez słowa mocno się do niej przytuliłam.
- Rosa?
Kochanie, co się stało? – Usłyszałam. – Zaskoczyłaś mnie swoim telefonem rano –
dodała, a ja odsunęłam się i spojrzałam na nią.
-
Potrzebuję gorącej czekolady i przyjaciółki – powiedziałam, a ona uśmiechnęła
się do mnie pocieszająco, objęła ramieniem i pociągnęła w stronę wyjścia.
To miejsce było cudowne. Z każdego okna widać
było pięknie ośnieżone góry i lasy, a dookoła ich drewnianego domku było
mnóstwo przestrzeni na której leżało śniegu po kostki, a w niektórych miejscach
nawet po kolana. Tak właśnie mogłaby wyglądać moja samotnia. Lubiłam to
miejsce. Po śmierci mamy wzięłam od przyjaciół klucze i zaszyłam się tu na
kilka dni, by się z tym pogodzić.
W progu od razu zostałam napadnięta przez pięcioletniego
Jona i dwuletnią Lydię, którzy słodko podziękowali za prezenty, które
specjalnie dałam wcześniej Belen, by podstawiła je wczoraj rano pod choinkę. Wtedy
nie wiedziałam, że się tu pojawię.
-
Dobrze cię widzieć, Rosa. – Zobaczyłam przed sobą wysokiego, dobrze zbudowanego
bruneta, na widok którego szeroko się uśmiechnęłam i przytuliłam na powitanie.
Mąż mojej przyjaciółki był naprawdę świetnym facetem i nie dało się go nie
lubić.
-
Ciebie też, Nathan – odpowiedziałam. Zabrał ode mnie walizkę i razem z Jonem
zanieśli ją na górę do gościnnego pokoju, a ja zabrałam na ręce Lydię i
skierowałam się za Belen do kuchni.
- Cała
rodzina poleciała do domu wczoraj wieczorem, więc mamy już spokój – powiedziała
dziewczyna i nastawiła wodę w czajniku. – My zostajemy do Nowego Roku, więc jak
najbardziej możesz z nami zostać. Sama mówiłaś, że zdjęcia zaczynasz dopiero w
połowie stycznia.
-
Pomyślę nad tym, dzięki. – Uśmiechnęłam się i zaczęłam łaskotać małą
dziewczynkę, którą miałam na rękach, a ona zaczęła się śmiać i prosić o
więcej.
- Pokój
przygotowany, wiec oficjalnie witamy w naszym królestwie. – W pomieszczeniu
pojawił się Nathan z synkiem. Jon wdrapał się obok mnie na barowe, wysokie
krzesło, a jego tato przeszedł dalej i stanął obok Belen. – Hmmmm, czekolada! –
Wyczuł, gdy ta wyjęła pudełko z szafki.
- Dla
nas – powiedziała tajemniczo. – Mógłbyś zabrać dzieci i iść… Ulepić bałwana?
-
Rozumiem… - Skinął głową i spojrzał na mnie. – Dzieciaki, robimy zawody w
lepieniu bałwanów! Ubieramy się! – Zawołał do nich. Mały Jonathan pierwszy
rzucił się do korytarza po kurtkę, a Lydia wyciągnęła ręce w stronę ojca.
Zabrał ją i wrócił do Belen. – Więc my uciekamy, a wy tu sobie porozmawiajcie.
-
Jesteś najlepszy! – Moja przyjaciółka uśmiechnęła się do niego i wspięła, by
skraść mu
całusa. Przy tym tak cudownie na siebie patrzyli. Byli najwspanialszą parą jaką znałam. Szczerze zazdrościłam im tego wszystkiego. Mieli siebie, swoją rodzinę i szczęście. Odprowadziłyśmy ich wzrokiem i się zaśmiałyśmy. Niedługo później słyszeliśmy jak we trójkę wychodzą z domu, więc i my ciepło się ubrałyśmy i z kubkami gorącej czekolady wyszłyśmy na taras, gdzie mieli ławeczki i stolik, a po drugiej stronie nawet i gorące jacuzzi. Cały ten dom odziedziczyli po dziadku Nathana, który nie narzekał na brak pieniędzy, ale przez swoje wszystkie żony, był naprawdę skąpy dla swoich dzieci. Po jego śmierci okazało się jednak, że wszystko zapisał wnukom, a te wszystkie kochanki zostały z niczym.
całusa. Przy tym tak cudownie na siebie patrzyli. Byli najwspanialszą parą jaką znałam. Szczerze zazdrościłam im tego wszystkiego. Mieli siebie, swoją rodzinę i szczęście. Odprowadziłyśmy ich wzrokiem i się zaśmiałyśmy. Niedługo później słyszeliśmy jak we trójkę wychodzą z domu, więc i my ciepło się ubrałyśmy i z kubkami gorącej czekolady wyszłyśmy na taras, gdzie mieli ławeczki i stolik, a po drugiej stronie nawet i gorące jacuzzi. Cały ten dom odziedziczyli po dziadku Nathana, który nie narzekał na brak pieniędzy, ale przez swoje wszystkie żony, był naprawdę skąpy dla swoich dzieci. Po jego śmierci okazało się jednak, że wszystko zapisał wnukom, a te wszystkie kochanki zostały z niczym.
Usiadłyśmy i
owinęłyśmy się dodatkowo kocem. Przed sobą miałyśmy przepiękny widok na Alpy.
Uwielbiałam góry. Miały swój czar i urok.
- Teraz
mów. – Belen szturchnęła mnie łokciem i upiła łyk gorącego i słodkiego napoju.
-
Chodzi o seksownego sportowca – palnęłam bez namysłu, a ona prawie się zakrztusiła
i pytająco na mnie spojrzała. – W Wigilię po tym jak wyszłam z radia,
natchnęłam się w parku na jednego faceta, który zgubił telefon. Wzięłam go i
pobiegłam za nim, ale mój niefart sprawił, że poślizgnęłam się przed nim i
upadła, ciągnąc go za sobą. To nic, mogło się przydarzyć. – Wzruszyłam ramionami.
– Później znów natchnęłam się na niego w markecie i pomógł mi dosięgnąć paczkę
makaronu. Jest naprawdę wysoki…
- I
seksowny. – Wtrąciła Bel.
- A
jakie ma oczy… Matko, Belen, mogłabym w nie patrzeć godzinami i by mi się nie
znudziły! – jęknęłam, a ona się zaśmiała.
-
Wracając do marketu?
-
Podziękowałam i poszłam dalej, ale wychodząc prawie wpadłam pod samochód gdyby
nie on! I tym razem to on padł na ziemię, a ja na niego.
- To
brzmi jak początek świątecznej komedii romantycznej. – Zaśmiała się. – Trzy razy
tego samego dnia. To nie mogło być prawdziwe!
-
Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że oboje spędzamy święta samotnie i… Wtedy
zaprosił mnie do siebie. Wszystko idealnie, rozmowa, wino, taniec… Aż w końcu
wylądowaliśmy w łóżku – powiedziałam i zacisnęłam usta w cienką linię, co
chwila spoglądając na przyjaciółkę. – Po prostu cudowny facet. Silny, męski i
do tego naprawdę dobry w te klocki… - westchnęłam. - I nawet zabrał mnie do
swojej rodziny następnego dnia. To naprawdę świetni, ciepli i przemili ludzie. A
później jako, że była późna pora, znów zostałam na noc w jego mieszkaniu. W
dodatku zmyłam się nad ranem, bez słowa.
- A ja
naprawdę myślałam, że żartujesz pisząc, że seksowny sportowiec nie wypuszcza
cię z łóżka… - Pokręciła głową. – Jeżeli
był taki cudowny, to co tutaj robisz? To jakiś świąteczny cud, wplątać się w
taką historię… Nie rozumiem cię.
-
Siebie nie rozumiem. Jego też – mruknęłam i dopiłam końcówkę swojej czekolady.
Belen znów spojrzała na mnie tak jakbym właśnie urwała się z najbliższej
choinki. Postanowiłyśmy się przejść, by nie zamarznąć, siedząc w jednym
miejscu. Wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę małego lasku tuż przy domku. – I tu
zaczynają się schody. Wiesz, że każde święta od dziesięciu lat spędzał
samotnie? Też mnie to zdziwiło. Na początku nic nie mówił, bo widziałam, że
było to dla niego trudne.
-
Zaczyna się robić ciekawie.
- Bo jest. Jako
nastolatek miał dziewczynę. Byli ze sobą już długo, kiedy się okazało, że ma
guza mózgu. To gówno załatwiło ją w miesiąc, rozumiesz? – To najbardziej mną
poruszyło. Paula była młoda i miała całe życie przed sobą, a spotkało ją takie
coś. – Zmarła w święta, zostawiając mu dziesięć listów na każde święta, a w tym
roku odczytał ostatni. Genialna ja, gdy on spał, dobrałam się do tych listów i je
wszystkie przeczytałam, po czym się okazało, że nie spał i to widział. Czułam
się okropnie… - Pokręciłam głową, a ta się lekko skrzywiła. – Myślałam, że
zacznie krzyczeć, czy coś w tym stylu, a on? Podszedł i przytulił się niczym
małe dziecko. Dlatego spędzał ten czas sam, a gdy pojechał do rodziny, jego matka
płakała ze szczęścia, bo już się bała, że jej starszy syn już zawsze będzie
wszystkich odtrącał w tym czasie.
-
Cholera. – Bel otworzyła szeroko oczy. Raczej nie spodziewała się takiej historii. – Ale… Tak nagle zmienił zdanie? Musiałaś nim nieźle wstrząsnąć.
- Sęk w
tym, że nic nie zrobiłam. Spędziłam z tym tylko trochę czasu, porozmawialiśmy i
to wszystko.
- Nie
wydaje mi się. Musiał coś zrozumieć przy tobie. To na pewno musiał być dla
niego jakiś przełom i masz w tym swój wkład.
- A ty
minęłaś się z powołaniem, bo znów brzmisz jak psycholog… - Wywróciłam oczami.
Często jej to powtarzałam. Znałyśmy się od szkoły średniej i mówiłam jej, by
poszła na psychologię, a została księgową, tak jak jej matka.
- A ja
tradycyjnie to zignoruję. – Uśmiechnęła się lekko. – Teraz mi powiedz, dlaczego
zwiałaś?
-
Spanikowałam? – Obeszłyśmy zagajnik i wróciłyśmy pod dom. Niczym małe
dziewczynki weszłyśmy do olbrzymiego igloo, które dzieciaki wybudowały podczas
świąt z ojcem i wujkami. – Najpierw poznałam ułożonego dżentelmena o ślicznych
oczach i boskim uśmiechu, jak się później okazało, z poczuciem humoru i
całkowicie zakochanego w piłce nożnej. Za chwilę widzę bezbronnego chłopca, opowiadającego
o dawnej miłości i utraconej dziewczynie. Załamany facet, który nie wie co ma
robić. Na końcu, przy jego rodzinie, okazuje się, że jest prawdziwym żartownisiem
i zabawowym typem, a lecąc tu, w samolocie przeczytałam wszystko co mogłam znaleźć
w Internecie o nim. O tym jakim jest piłkarzem, że kiedyś tam miał romans z
Shakirą, bo zagrał w jej teledysku, że lubi zadzierać i wtaczać się w potyczki
słowne z kolegami, gra w pokera i lubi biegać w samym ręczniku w tle
nagrywającego się reportażu – powiedziałam, ale na końcu sama się zaśmiałam,
wspominając filmik, na który się natchnęłam.
- No
widzisz, kochanie? Przystojny, dobry w łóżku, bogaty, znany, tajemniczy, z
dziwną historią, ma wiele twarzy… W końcu masz swojego prywatnego Greya –
odparła śmiertelnie poważnie, a ja zmierzyłam ją wzrokiem, po czym obie wybuchłyśmy
śmiechem. – Posłuchaj, jeżeli zdecydujesz, że warto to pociągnąć, nie wahaj
się, bo nic nie tracisz, a my będziemy zawsze po twojej stronie – dodała, a ja
skinęłam głową. – Może to był jakiś znak, że nie pojechałaś z nami na święta,
spotkałaś jego i mu pomogłaś? Wszystko zależy od ciebie.
-
Pewnie i tak nawet nie miał zamiaru się później odezwać. Czytałam o jego
domniemanych podbojach miłosnych…
-
Szczególnie po tym, jak przedstawił cię swoim rodzicom. – Pokiwała głową. –
Pamiętaj, jesteś najlepsza i jeżeli by tak się stało, to on będzie największym
kretynem na świecie – powiedziała przekonywająco i objęła mnie, opierając głowę
o moje ramię.
Właśnie
skończyłyśmy zmywać po kolacji i przygotowałyśmy gorącą herbatę z lekkim
dodatkiem na rozgrzanie. Przeszłyśmy do salonu z trzema kubkami, gdzie dzieciaki
leżały na miękkim, puchowym dywanie i oglądały bajki, a Nathan był zajęty czymś
wpatrując się w ekran laptopa. Mogła być to prawdziwa samotnia, bo większość
sieci komórkowych tutaj świrowała, ale łącze kablówki i Internetu mieli tu
najlepsze. Od razu w samochodzie, gdy
odebrała mnie Belen, wyłączyłam swój telefon. Chciałam mieć spokój. Miałam
wolne, ale i tak pewnie to nie powstrzymałoby przed dzwonieniem do mnie z
planu.
Bel postawiła trzeci
kubek tuż przed nosem Nathana, a on tylko wyciągnął po niego rękę. Spojrzałam
mu przez ramię i zobaczyłam zieloną murawę oraz biegających po niej maleńkich
piłkarzy. Od razu przypomniało mi się jak to mama rezerwowała sobie czasem
telewizor na mecz i tak jakby jej nie było. Nathan był wielkim kibicem, ale i
tak nie dorównywał mojej rodzicielce.
- Oni
nawet teraz nie mają wolnego? Święta są – mruknęłam Belen i upiła łyk gorącej
herbaty.
- Lekarze
i strażacy też pracują – rzucił.
-
Skarbie, nie porównuj lekarza, który ratuje ludzi z piłkarzem. – Pokręciła głową,
a Nath tylko wzruszył ramionami. Ja zaś przysunęłam się bliżej by zobaczyć
kawałek meczu i przede wszystkim kto ze sobą grał. Katalonia i Kraj Basków.
Jeden piłkarz gości strzelił bramkę pod koniec pierwszej
połowy, przez co mój przyjaciel zaklął sobie pod nosem. Po chwili zobaczyliśmy
skrót akcji i zbliżenia na niektórych zawodników. W jednym momencie otworzyłam
szerzej oczy, bo na ekranie zobaczyłam Gerarda, który patrzył w stronę swojej
bramki i z niedowierzaniem kręcił głową. W tym momencie lekko szturchnęłam Bel,
by spojrzała na monitor. Uniosła jedną brew do góry, a ja wywróciłam oczami.
Dopiero wtedy zrozumiała co jej chciałam przekazać. To był on!
- No,
no.. Niezły jest. – Stwierdziła, a tak jak wcześniej jej mąż nie odrywał wzroku
od laptopa, tak teraz wbił go w nią. – Ale oczywiście nie tak niezły jak mój
ukochany mężczyzna! – Zaśmiała się.
-
Kobiety… - Nathan pokręcił głową i dalej zajął się oglądaniem meczu, a ja
odwróciłam wzrok i zaczęłam oglądać bajki razem z dziećmi i Bel. W pewnym momencie
naprawdę się wciągnęłam, oglądając coś naprawdę głupiego o zwierzętach, a Bel
podsunęła mi swój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, a tam w notatce zapisała
do mnie kilka słów, by nie mówić ich na głos przy Nathanie. „Tak teraz myślę, że wcale nie jest dziwny.
Dał Ci się poznać od każdej swojej strony. Tej prywatnej i dla innych.”
Oddałam
jej komórkę i niby nadal oglądając kreskówkę, ja ponownie zaczęłam o tym
wszystkim rozmyślać. To wszystko działo się po prostu o wiele za szybko, a ja
nie nadążałam z analizowaniem każdego kroku.
Cały rozdział od Rosy. Następny dostaniecie calusieńki od Gerarda ;)
Gify i postaci porwane z ukochanego serialu, kto zgadnie jaki to?
I Szczęśliwego Nowego Roku! :)
Gify i postaci porwane z ukochanego serialu, kto zgadnie jaki to?
I Szczęśliwego Nowego Roku! :)
Będę pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńTak od razu.. Wiem o jaki film chodzi, ale już nie pamiętam dokładni tytułu.. Pogoda na miłość?
A co do rozdziału.. Rozumiem, że chciała jechać do przyjaciółki i pogadać, ale mogła powiedzieć coś Pique! On może być teraz na nią zły..
Czekam na nowość!
Boski :) Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że ona po prostu spanikowała. W sumie chyba jej się nie dziwię, bo to wszystko naprawdę dzieje się bardzo szybko. Ale nie jest to usprawiedliwieniem, dlaczego zwiała bez słowa z łóżka Gerarda.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kontynuacji. ;D Cały rozdział od Pique powiadasz? Podoba mi się ten pomysł. ;*
Oby ta ucieczka nie spowodowała kolejnego załamania Gercia, bo sama się chyba załamie. XD
OdpowiedzUsuńLiczę na szybko powrót aktorki i happy end! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. <3
No rzeczywiście można porównać Geriego do Greya haha :D Pisz szybko kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńNie ma to jak przyjaciółka, rozmowa i kilka chwil spokoju w pobliżu bliskich znajomych. Nie dziwię się, że musiała uciec od Gerarda, bo faktycznie to wszystko działo się bardzo szybko, a to może namieszać w głowie i sercu. Na pewno wyjdzie to na dobre.
OdpowiedzUsuńGeri jak Grey xD mam nadzieję że ta jej ucieczka wyjedzie na dobre.
OdpowiedzUsuńP.S
Serdecznie zapraszam na nowy blog wychodzący z pod mojej ręki mam nadzieję że spodoba sie wam i będziecie aktywni. Liczę na szczere opinię w komentarzach. Pod prologiem notka do przeczytania. 💙💙 http://teamemelissa.blogspot.com/2016/01/prolog.html?m=1
podoba mi się :) zapraszam :) http://dlaczegoniepowiedzialasmi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńW końcu tu zawitałam!
OdpowiedzUsuńWiesz, że jak zawsze to wszystko wyżej jest idealne. Czekam tylko na Geriego, bo tęsknię za tym małym wariatem ;-;
Czekam na następny i zapraszam do mnie :* ♥